Współczesne rozwinięte gospodarczo kraje charakteryzuje kosmopolityczna kultura konsumpcjonizmu i nawet zamknięty w niedzielę supermarket nie zatrzyma koła kręcącego kapitalizm. Zakaz handlu w niedzielę to kij między szprychy Polaka jadącego rowerem, bo nikt nie lubi zakazów. Odbieranie możliwości wyboru i narzucanie PiS-owskiej wizji rzeczywistości nie spowoduje nagle społecznej harmonii i powrotu do tradycyjnych form odpoczynku, kiedy to mama w garsonce i tata pod krawatem maszerowali na dwunastą do Kościoła upominając co chwilę dzieci żeby zachowywały się godnie. Konsumpcjonizm to styl życia - musimy kupować i chcemy kupować, bo otaczająca rzeczywistość atakuje potrzebą posiadania i nie daje wyboru, a my chcąc niechcąc - ofiary rynku, chcemy robić zakupy o dowolnej porze, bo cenimy sobie wygodę i lubimy mieć możliwość wyboru. Skutkiem ubocznym „wolnej” niedzieli będzie więc rozwój sklepów internetowych i jeszcze większa społeczna stagnacja. Dzień przed zakazem handlu będziemy mieć wypełnione po brzegi parkingi, kolejki przy kasach i resztki sałaty na wyczyszczonych półkach, a hedonistyczne zapędy zostaną i tak zaspokojone tylko, że przez pełne po brzegi koszyki w sieci.
Jutro pierwsza niehandlowa niedziela, która wielu studentom odbiera możliwość zarobku, a rodziny z dziećmi wysyła na sofę przed telewizorem lub wypycha po hot-dogi na stację paliw, która skądinąd płynąc na fali zakazu niedzielnego handlu gromadzi coraz większy asortyment chcąc skonsumować konsumpcjonistów.