Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Dwie Polski

Przeciwnicy rządu Prawa i Sprawiedliwości alarmują, że w Polsce mamy stan wojenny. W absurdalności tego stwierdzenia kryje się ziarno prawdy. Stan wojenny wprowadzony przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego w latach osiemdziesiątych podzielił polskie społeczeństwo na dwie części tak mocno, że nie dało się go skleić przez całe pokolenie. Głębokość podziału wynikała z bardzo prostej przyczyny: jedna, i tylko jedna ze stron konfliktu dysponowała aparatem przymusu. Generowało to nienawiść po obu stronach. Podział, z którym dziś mamy do czynienia, jest równie silny, lecz ma zupełnie inne źródła.

Dwie Polski
źródło: MB

Gdy w latach dziewięćdziesiątych odradzało się w Polsce życie publiczne, formacje polityczne początkowo organizowały się wokół podziału z poprzedniej dekady. Wkrótce jednak nieuniknienie pojawiły się nowe osie podziału. Prekursorem w szeregowaniu programów partii politycznych na osiach obrazujących stosunek do przeszłości komunistycznej, do gospodarki rynkowej oraz do religii był Tomasz Żukowski. Z jego analiz wynikało jedno: żadna z osi podziału nie dominowała, podziały przebiegały wzdłuż i poprzek, uniemożliwiając polaryzację zarówno społeczeństwa, jak i sceny politycznej. Ugrupowania i elektoraty dzieliły się i łączyły ponad podziałami. Stąd brało się rozdrobnienie obozu postsolidarnościowego, a gdy - z powodów biologicznych - osłabło znaczenie stosunku do przeszłości komunistycznej, także rozdrobnienie lewicy.

Dziś trzy osie podziału: historyczna, ekonomiczna i aksjologiczna, są nadal ważne, choć zmieniły swoje odniesienia.

Na historycznej osi podziału nie jest już ważny stosunek do PRL. Na początku III RP politykę organizowało pytanie, czy Polska w latach 1945-1989 była państwem niepodległym, czy osoby budujące państwo komunistyczne były kolaborantami czy patriotami. Dziś byli działacze opozycji antykomunistycznej zawierają alianse z byłymi działaczami PZPR. Wrogie obozy wzajemnie to sobie zarzucają, lecz jest to tylko teatr, nie pogłębiający podziału społeczeństwa. Nie dlatego, że postkomuniści pojawiają się po obu stronach głównego podziału, lecz po prostu: stosunek do PRL nie budzi już gorących emocji. Emocje budzi dziś stosunek do II Rzeczypospolitej i do jej kontynuatorów: rządu emigracyjnego, sił zbrojnych na Zachodzie, Armii Krajowej i żołnierzy wyklętych.

Część opozycji demokratycznej w PRL swoją kontestację opierała na rozgoryczeniu, że socjalistyczna Polska nie była taka, jaką sobie wyobrażali, o jakiej rozczytywali się w dziełach klasyków. Ani jednym słowem nie przywoływano przy tym sprawy legalności komunistycznego państwa powołanego na gruzach II RP. Celem tej działalności opozycyjnej była rewizja ustroju - udoskonalenie PRL, nawet uniezależnienie go od ZSRR. Między rewizjonistami a reformatorami wewnątrz reżimu, mówiącymi o „socjalizmie z ludzką twarzą”, było wiele punktów stycznych. Znacznie mniej punktów styczności rewizjoniści mieli z opozycją niepodległościową, przypominającą z uporem Katona o przerwanym istnieniu II RP.

Żołnierze II RP po zakończeniu wojny czuli się, jak znużeni walką z falami rozbitkowie dopływający do brzegu, na którym w 1945 r. czekała ich tylko śmierć. Ich ostatnim brzegiem była III RP, w której jednak ponownie spotkało ich rozczarowanie. Niemal nikt na nich nie czekał. Symboliczną ilustracją stosunku III RP do II RP może być konstatacja, że - podobnie, jak w okresie PRL - po 1989 r. nie powstał ani jeden film fabularny poświęcony działaniom Wojska Polskiego na Zachodzie. Nawet Czesi kilka lat temu nakręcili superprodukcję o swoich pilotach RAF... Porównanie sposobu traktowania kombatantów Armii Krajowej przez III RP ze stosunkiem II RP do powstańców styczniowych także nie wypada korzystnie dla tej pierwszej.

Bunt przeciwko dyskontynuacji państwa polskiego nabrzmiał w młodym pokoleniu, szukającym szlachetniejszej identyfikacji niż PRL i dorobkiewiczowska III RP. To młodzi stworzyli podatny grunt dla niepodległościowej polityki historycznej, co z kolei wzbudziło wściekłość tych, dla których bezpośrednie nawiązanie III RP do II RP stanowi negację życiorysów ich samych, a często i ich rodziców. Symbolem tej wściekłości stał się wpis Tomasza Lisa w reakcji na uroczysty pogrzeb - w 27 lat po odzyskaniu niepodległości - ppłk. Zygmunta Szendzielarza: „Prezydent RP oddawał dziś cześć mordercy cywilów, Łupaszce!” Podział na tle stosunku do historii najnowszej wydaje się coraz głębszy.

Druga oś podziału, ekonomiczna, rozpięta jest pomiędzy wolnym rynkiem a interwencjonizmem i państwem opiekuńczym. Została dobrze uchwycona w przekazie kampanii wyborczej PiS w 2005 r., mówiącym o Polsce liberalnej i Polsce solidarnej. Prawo i Sprawiedliwość wówczas ten podział szybko rozmyło, umieszczając w ministerstwie finansów liberalną ekonomistkę Zytę Gilowską. Dziesięć lat później PiS wyraźnie deklarowało już swoje antyliberalne podejście do gospodarki. Takie sprzeczne z tradycją lokowanie się partii prawicowej na osi ekonomicznej na lewo od liberałów nie jest w ostatnich latach niczym dziwnym. Pierwszym rozczarowanym liberałem, jeszcze w latach osiemdziesiątych, był filar intelektualny thatcheryzmu John Gray. Dziś lewicowy program gospodarczy ma Fidesz, prawicowa partia Viktora Orbána, którego rząd nie stroni od keynesizmu, a nawet, jak napisał Jerzy Robert Nowak, zrealizował wyprzedzająco postulaty lewicowego ekonomisty Thomasa Piketty’ego. W Polsce głęboki podział społeczeństwa na tle ekonomicznym oparty jest zarówno na realnym zróżnicowaniu zamożności, jak i na zablokowaniu aspiracji i ścieżek awansu sporej części obywateli przez system oparty na powiązaniach partyjno-towarzyskich.

Trzecią oś podziału wyznacza aksjologia. Jeszcze piętnaście lat temu generowała ona najwięcej nieporozumień. Do inspiracji nauką Kościoła katolickiego przyznawały się praktycznie wszystkie ugrupowania polityczne. Największym marzeniem lidera formacji postkomunistycznej, której członkowie dziesięć lat wcześniej brali udział w prześladowaniu księży, była wspólna przejażdżka samochodem z Ojcem Świętym. Ta hipokryzja musiała eksplodować, szczególnie że równolegle rozwijał się plebejsko-protestancki antyklerykalizm, podsycany początkowo tylko przez Jerzego Urbana. Gdy do Polski dotarł zachodnioeuropejski sekularyzm, błyskawicznie ujawnił się rzeczywisty podział społeczeństwa względem osi aksjologicznej. Wiele środowisk i mediów rozpoczęło jawną walkę z Kościołem, wykorzystując wygodny schemat: „gdy żył Jan Paweł II, było zupełnie inaczej”. Głębokość podziału sprawiła, że wrogowie Pana Boga nie kryją się już ze swoją nienawiścią do religii, posuwają się nawet do zakłócania katolickich uroczystości religijnych. W radykalny sposób ujawniło się to na Krakowskim Przedmieściu w 2010 r. Przybyli rzekomo w celu manifestowania swoich antypisowskich poglądów politycznych młodzi ludzie nie kontestowali kultu Lecha Kaczyńskiego czy zwolenników teorii zamachu w Smoleńsku. Wyśmiewali sam fakt, że ludzie się modlili. Na nagraniach filmowych widać naigrywanie się z klęczących i trzymających różańce starszych osób.

Właśnie około roku 2010 te trzy silne podziały zaczęły się na siebie nakładać, pierwszy raz w III RP. Po jednej stronie wszystkich trzech osi znalazł się jeden obóz polityczny, a po przeciwnej - drugi. Współbieżność osi historycznej, ekonomicznej i aksjologicznej spowodowała dodatkową interferencję - pogłębienie podziału. Zbieżność z datą katastrofy smoleńskiej jest przypadkowa, jednak debata wokół przyczyn katastrofy stała się dodatkowym elementem podziału. To jednak nie katastrofa wywołała opisany wyżej podział, lecz głębokość podziału rozgrzała debatę smoleńską.

Dziś pomiędzy stronami konfliktu nie ma już wymiany argumentów, lecz przepływ emocji. Nie można inaczej zakwalifikować wypowiedzi Władysława Frasyniuka: „Pamiętamy PRL i czołgi. Lepiej umrzeć na stojąco, niż żyć na kolanach. Musimy zawalczyć o swoją wolność! Apeluję do ludzi młodych - macie wyjść na ulice!” Frasyniuk jest też sygnatariuszem listu trzech prezydentów, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Komorowskiego. List popiera działania Komitetu Obrony Demokracji oraz sankcje europejskie wobec Polski, będące „wyrazem uzasadnionej troski o stan naszego państwa i prawa obywateli”. Ilustracją listu w większości agencji informacyjnych było zdjęcie trzech prezydentów podczas mszy pogrzebowej Wojciecha Jaruzelskiego. W ten sposób historia polskiego podziału zatoczyła koło.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #PiS #Żukowski

Maciej Białecki

Maciej Białecki - https://www.mpolska24.pl/blog/maciej-bialecki1

Dr inż. Maciej Białecki
Menadżer, działacz społeczny, publicysta. Do 1998 r. adiunkt w Instytucie Chemii Organicznej PAN. W latach 1998-2006 zawodowo związany z samorządem terytorialnym. Autor kilkuset publikacji w warszawskiej prasie lokalnej, autor i współautor kilku książek. Prezes Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944, redaktor naczelny Biuletynu Informacyjnego Związku Powstańców Warszawskich.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.